Edukacja od najmłodszych lat
Świat ciągle się rozwija, a wraz z nim my. Rozwój lubi świeżość oraz energiczność, czyli cechy, które posiadają młodzi ludzie. Nasza przyszłość jest więc uzależniona od nich, a w szczególności od dzieci. To one w przyszłości będą kreować rzeczywistość naszego społeczeństwa. O ile lepiej byłoby żyć w świecie kreowanym przez ludzi wykształconych, aniżeli beztroskich lekkoduchów, którzy w trakcie godzin lekcyjnych urządzali sobie przechadzki po parku.
Warto w takim przypadku pomyśleć o edukacji naszych pociech i od najmłodszych lat zainwestować w ich rozwój intelektualny. Dobrym pomysłem może się okazać, chociażby nauka języka obcego. Dzieci o wiele lepiej niż dorośli przyswajają wiedzę, a jeśli połączymy naukę z zabawą, efekt może okazać się zaskakująco pozytywny. Świetnym pomysłem na taką zabawę jest element sportowy. Dzieci często mają problem z pozostaniem w jednej pozycji przez dłuższy okres czasu, tak więc długie i monotonne z punktu widzenia dziecka zajęcia w szkolnej ławce mogą przynieść efekt odwrotny od oczekiwanego. Dziecko może się zniechęcić do nauki, co zagraża wystąpieniem całego szeregu negatywnych konsekwencji w przyszłości. Element ruchowy wpleciony do tradycyjnych zajęć może skutecznie rozwiązać problem „nudy”.
Ważne jest, aby obserwować zainteresowania naszych pociech. Jeżeli na przykład nasz brzdąc wykazuje zainteresowanie muzyką, to może powinniśmy zastanowić się nad zapisaniem go na odpowiednio ukierunkowane zajęcia. Mamy to szczęście, a może przede wszystkim nasze pociechy, że żyjemy w takich czasach, gdzie znalezienie szkoły ukierunkowanej na rozwój talentów jest stosunkowo prosty. Często spotkać możemy przedszkola o charakterystyce sportowej, plastycznej, muzycznej i wiele innych.
Bezstresowe wychowanie czy surowa dyscyplina?
Pośród rodziców, wychowawców czy psychologów od dawna trwa spór o najlepszą metodę wychowawczą. Główna rywalizacja odbywa się między obozem sławiącym podejście do wychowania dziecka bardziej „na luzie” a zwolennikami „rządów twardej ręki”.
Która metoda jest najlepsza? Co stałoby się, gdyby wziąć je obie i ze sobą połączyć? Czy otrzymamy wtedy złoty środek? Sprawdźmy.
Jeśli jesteśmy zwolennikami surowej dyscypliny z pewnością możemy u dzieci wykształcić bardzo poważaną i cenioną cechę, jaką jest sumienność i odpowiedzialność. Warto jednak dla równowagi wprowadzić wtedy element nieco ”liberalny” i po wywiązaniu się pociechy ze swoich codziennych obowiązków dać dziecku być – najzwyczajniej w świecie – dzieckiem. Nie chcemy przecież wychować żołnierza.
Działa to oczywiście także w drugą. Jeśli pozwolimy dziecku na wchodzenie sobie na głowę, a wprowadzenie dyscypliny i systemu kar uważamy za zbyt radykalne metody, nie zdziwmy się, jeśli nasze dziecko pewnego dnia zacznie odnosić się do nas w sposób arogancki czy bez szacunku.
Wpływ sposobu wychowania na chęć do nauki
Skrajności nigdy nie tworzą dobrych rozwiązań, dlatego też, jeśli będziemy zbyt surowi dla swojego potomka, karząc mu spędzać godziny na nauce, przy akompaniamencie monotonii, otrzymamy kompletnie odwrotny efekt. Znudzony czy zmęczony umysł to głupi umysł. To samo tyczy się, kiedy dzieci mają kompletną swobodę, wtedy możemy być pewni, że nakłonienie takiego swawolnego gagatka do odrobienia lekcji będzie graniczyło z cudem. Jak zwykle, rozwiązanie leży pośrodku. Natura również obdarzyła nas czymś, co nazywa się „ciekawość” i to właśnie ona jest najlepszą nauczycielką dla wszystkich dzieci, które mają jej niezmierzone pokłady.